Coraz więcej osób zamyka się w sobie. Trzeba coś z tym zrobić. Uciekam czasowo.
- Bello. Wyjeżdżam. Biorę ze sobą nieliczne wilki. Ale ty zostań z młodymi. Dokładnie biorę ze sobą Zayn'a.
- Niko..
- Proszę.. Potrzebuję tego. Będę pisać listy. Codziennie..
- Uważaj na siebie. - powiedziała dając mi torbę przewieszaną przez łopatkę.
- Dzięki kochanie.
- Proszę.
Odszedłem bez słowa. Nie wiedziałem co miałem zrobić. Poszedłem do Zayn'a.
- Tato!
- Niko! Co jest?
- Wyruszamy w podróż. Sami.
- No.. No dobra..
Tata wziął kilka rzeczy, coś do picia i obaj wzbiliśmy się w powietrze. Polecieliśmy na wschód. Lecieliśmy kilka godzin, gdy zobaczyliśmy wioskę, a za nią potworne zamczysko.
- Niko, co to jest?
- Nie mam pojęcia!
Wylądowaliśmy na brzegach miasta. Usłyszeliśmy krzyk i zatrzaskujące się drzwi i okna. Byli tu ludzie, ale jacyś tacy mniejsi niż normalni. Na tablicy ładnego budynku dostrzegłem napis ,,Urząd miejski Wokarku".
- To miasto to Wokark tato..
- Skąd wiesz?
- Tablica.
<Zayn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz