piątek, 23 sierpnia 2013

Od Silark'a

Wędrowałem przez pustynne bezdroża, dzikie łąki , które porastała świeża koniczynka. Już kilkanaście dni spędzałem na podróży "donikąd".Moja podróż trwała zaledwie tydzień, a przy każdym kolejnym kilometrze drogi padałem ze zmęczenia. Miałem wyjątkowe szczęście, że co jakiś czas napotykałem strumyki przepływające tuż obok.
A dlaczego? Matka po śmierci pozostawiła jakiś spadek, tylko nie wiedziałem co to może być. Mój Brat Yakel wyrzucił mnie z watahy strasząc zamordowaniem mnie i rodziny. Nie mogłem nic zrobić więc podążyłem gdzieś daleko w poszukiwaniu nowego życia. Jakel zagarnął ten spadek wyłącznie dla siebie.
Wracając do trudów podróży.
Padałem z pragnienia. Los nie był dla mnie dobry w ostatnich 2 dniach. Myślałem, że zemdleje. Osunąłem się na łopatki, gdy nagle...
- Halo! Żyjesz!
- Kto to? - zapytałem wykończony
- Valixy. Jestem z Watahy Mitycznych Stworzeń.
(Valixy...?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz