Kiedy obudziłem się bardzo wcześnie rano pierwsze co zrobiłem to od razu podszedłem do jeziorka. Spojrzałem w swoje odbicie ale ono na szczęście było normalne. Z każdą chwilą utrwalałem się w myśli że to był wytwór mojej wyobraźni. Było około południa siedziałem pod palmą obserwując horyzont i kraby które mijały mnie obojętnie wskakując do morza kiedy nagle zza horyzontu wyłonił się jakiś statek! Byłem prawie pewien że to wilki naszej watahy! Złapałem za kilka patyków i rozpaliłem ogień na plaży pocierając o siebie kamienie. Sygnał dymny był widoczny z daleka i statek zaczął zawracać na plaże. Wytężyłem wzrok i na kadłubie zobaczyłem... Valix!! Krzyknąłem:
-HALLO!! POMOCY!! TUTAJ JESTEM TO JA CHOSEN!!!
Po jakiś 15 minutach wilki były już na wyspie.
Valix spojrzała na mnie.
-To ja Chosen!! krzyknąłem.
-Niemożliwe! Przecież ty nie możesz być Chosen'em przecież On jest inny! odpowiedziała oglądając mnie. Nie wiedziałem o co chodzi.
-Ale jak to? Przecież wyglądam jak ja ! odpowiedziałem zdezorientowany. Rozejrzałem się po wilkach był tam Jasper!
-Nie ty nie wyglądasz jak Chosen! Chosen nie jest Czerwono- biały i nie ma jakieś smyczy!!
Zamurowało mnie. To był ten wygląd. Czyli że to nie była moja wyobraźnia!
-Ale to mi się stało... spojrzałem wczoraj w wodę i zobaczyłem ten
wygląd!
-Aha rozumiem... -odpowiedziała- Wasz statek zaginął i wraz z nim załoga powinniście wrócić 3 dni temu ruszyliśmy wam na ratunek ale nic nie znaleźliśmy... powiedziała zasmucona.
-Okami zaginął a wraz z nimi zaginęła cała załoga! Znaleźliśmy tylko ciebie...
(Ktoś dokończy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz