Tristan oprowadzał mnie po watasze. Rozpocząłem rozmowę,
- Ostatnio sam nie wiem co mam robić, doszły mnie słuchy że ktoś mnie szuka.
- Kto? - zapytał Tristan zdziwiony.
- Nie wiem, lecz na pewno nie ktoś w odwiedziny.
- Powiadom o tym alfy.
- Nie chce przez siebie narażać waszej watahy.
- Jak chcesz, ale i tak wiem że powinieneś sobie pomóc. To grozi twojemu życiu.
- Jestem rozdarty. A to tego bardzo podoba mi się Moon, jest cudowna i wygląda olśniewająco jak poluje.
- Stary! Nie gadaj "zabujałeś się"!
- Nie wiem , mam mieszane uczucia.
- Mogę ci pomóc ją poderwać.
- Nie , ja sam to zrobię.
Nagle między mną a Tristana wskoczyli zamaskowane wilki, nie dało się poznać czy to "on" czy "ona"
Tristana uderzyli mocnym ciosem w głowę , i stracił przytomność.
Mnie związali sznurem i prowadzili przez gęsty las. A ja wciąż krzyczałem:
-Tristan! Pomóż! Aaaa!
- Krzyki nic ci nie pomogą - odezwał się ochrypniętym głosem, wilk który mnie trzymał.
- Po co mnie związaliście?
- Nie gadaj! Dowiesz się na końcu drogi.
Po dłuższej wędrówce dotarliśmy do jakieś opuszczonej budowli otoczoną rzeką magmy.
Chyba wiedziałem do kogo zmierzamy.
<Trist?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz