piątek, 5 lipca 2013
Od Niko - C.D Chosen'a
- Jak chodzisz?! - zagrzmiałem
- Ja.. Przepraszam... Niechciałem...
- W porządku.. Coś taki nieobecny?
- Ja... Nie mogę powiedzieć..
- Dlaczego?
- Każ zabrać szczeniaki i uciekaj.
- Co?!
- Proszę...
- Ale..
- Niko!
- Skąd mnie znasz?
- To proste. Jestem częścią tej watahy. Dużo się o tobie nasłuchałem. Wszystkie wadery w ciąży i ze szczeniętami muszą uciekać..
- O co ci chodzi?
- Nie mogę powiedzieć...
I pobiegł. Jakiś taki tajemniczy... Pobiegłem porozmawiać z Bellą. Opowiedziałem wszystko jej, Aster i Moon, które z nią siedziały. Zmartwione patrzyły na siebie.
- Mam pomysł... Bella zbierz wszystkie wadery i niech te, które mają urodzić lub już urodziły uciekną. Niech zostaną tylko ochotniczki. Reszta ucieka. Basiory absolutnie zostają. Ja zapytam alfy czy mogę posłać patrole na zwiad, a sam pójdę śladem Chosen'a.
- Jesteś pewien że to dobry pomysł?
- Tak. Ale jeszcze zapytaj się Valixy.
-Dobra. Moon, Aster zajmiecie się przez jakiś czas małymi?
- Tak! Jasne! - wrzasnęły
Bella im podziękowała i poszła do Valixy, ja wzbiłem się w powietrze i śledziłem wilka. Spojrzałem kawałek dalej i zobaczyłem chmarę kurzu. Wiedziałem że to wilki. Szły, cicho, bezszelestnie. W pośpiechu poleciałem do Zayn'a.
- Zayn!
- Tak?
- Wilki... Cała wataha... Biegną... Tutaj.... Zabiją nas... Uciekać... - ledwo wydusiłem z siebie kilka słów.
- Valixy!
- Tak?
- Zwołaj wszystkich wojowników, patrole, zabójców i wszystkich.
- Dobra.
Valixy zawyła i za chwilę cała nasza wataha była u jej stóp, z wyjątkiem Chosen'a. Bez zastanowienia wzniosłem się w powietrze i odnalazłem go. Chwyciłem za kark i znów wzniosłem się w powietrzu. Zaczęło parzyć mnie w ustach. No tak substancje, które jego ciało wydziela są dość niebezpieczne. Wylądowałem z nim i od razu zacząłem łapami zdrapywać te płyny z mojego języka. Valixy zaczęła mówić.
<Valixy?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz