Zaczailiśmy się za drzewem i mieliśmy ogromne szczęście. Zza drzew wyskoczył magiczny jeleń. Był czarny, miał niebieskie wzory na ciele. Runcia zaczęła się skradać w jego stronę, lecz ja ją zatrzymałem.
- Czekaj. Pójdziemy za nim, na pewno zaprowadzi nas do innych jeleni, a przy odrobinie szczęścia do ich wodopoju.
- Wow, widać jesteś znawcą.
- Hahaha, zobaczymy co powiesz, jeśli znajdziemy ich wodopój.
Szliśmy z jeleniem tracąc już nadzieję, że cokolwiek znajdziemy. Jednak nagle przebiegła koło nas magiczna sarna. Na szczęście nas nie zauważyła. Chwilę po tym i sarna, i jeleń znajdowały się przy wodopoju. Była to niby skromna rzeczka, ale jednak przychodziły tu magiczne sarny i jelenie, a to już wielki plus.
- Co teraz, polujemy wreszcie?
- Poczekaj, jeleń odejdzie i zaatakujemy sarnę.
- A jak sarna odejdzie?
- To za nią pójdziemy.
- Co ty masz z tym jeleniem? - spytała i ruszyła w stronę rzeki.
- Stój - powiedziałem, jednak było już za późno. Ruszyłem za nią, jednak ona była już za jeleniem. Coś zaszeleściło i jeleń odwrócił się. Jego niebieskie znaki zaczęły się świecić i uniósł się w powietrze. Wylądował tuż przed Runcią i zaczął miotać błyskawicami. Na szczęście żadna jej nie trafiła. Jednak potem zaczął biec tuż na nią. Nie miałem już wyboru. Złapałem Runcię i uciekałem z nią w las. Schowaliśmy się za wielką ścianą krzaków.
- Oszalałaś?! - spytałem okropnie zły
- Co to w ogóle za jeleń?!
- Magiczny jeleń!
- A sarna co? Ona by nie zaatakowała?!
- Nie! Sarny tylko latają!
- Aha.....
- Dobra, nie ma co, wracamy. - powiedziałem.
Byliśmy już w "wiosce". Napotkaliśmy Moon. Runcia chciała pójść w inną stronę, ale ją przekonałem i chwilę potem stanęliśmy koło Moon.
- Cześć!
- Yyyy.....rozmawiacie ze mną ? - spytała
- A z kim?
- Wybacz, dawno nikt się do mnie nie odezwał.
- Co się stało? - spytałem
- To nie słyszałeś o tej akcji z przemianą w demona i prawie zabiciu Shayde'a? - wtrąciła Runcia
- To nie wina Moon! Ona nie kontroluje przemiany.
- Taaa....jasne....- zaczęła Runcia - i co jeszcze? Wilki ze skrzydłami nie panują nad lotem?
- To na prawdę nie jej wina!
- Shoku, miło, że mnie bronisz, ale to moja wina, gdybym lepiej nad sobą panowała....
- Cicho! Nie mów tak, bo to nie twoja wina! No ale dobra, nie o to chciałem zapytać.
- A o co?
- Pójdziesz z nami jutro na polowanie?
- Ja z nią nie idę! Na razie! - powiedziała Runcia i poszła do swojej jaskini.
- Sam nie dasz rady.
- Niestety nie, nie latam i nie dam rady magicznemu jeleniowi.
- A ja dam?
- Tak, znaczy ty jako demon. Ale głównie ty.
- Przecież wiesz, że nie panuję nad mocą.
- Tak, wiem, ale może jakoś ci wyjdzie?
- Shoku!
- Dobra przepraszam, to może popracujemy nad tą akcją, kiedy już będziesz panować nad mocami?
- Dobra!
Ciąg dalszy nastąpi niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz