- Tak! Tak myślę. - powiedziałem nieco głośniej niż wcześniej.
Moon, a raczej demon, zaczął się śmiać. Nagle z jego oczu poleciały łzy. To Moon starała się przejąć kontrolę nad swoim ciałem. Ale przecież nic nie może zrobić, tylko czekać.
- Przestań beczeć! - wrzasnął demon. - A ty! - zwrócił się do mnie - Ostatnie słowa? - zachichotał, jednak nadal ze łzami w oczach.
- Tak!
- Pośpieszysz się?!
- Dobrze - powiedziałem. Wiedziałem, że są małe szanse, żebym uszedł z życiem. To już nie była Moon, to był potwór. - Powiem tylko, że....- przeraziłem się, ona wciąż była coraz bliżej mnie, szykując się do ostatecznego ciosu - .....że bardzo cię.......cię kocham!
Wtedy zemdlałem. Porządnie oberwałem, ale nie był to zbyt groźny cios. Moon znów zaczyna być sobą!
< Moon? >
Uff... naprawdę teraz zaczynamy (przynajmniej ja tak myśle) Szok! Lenistwo was dopadło i już nie piszecie fajnych opowiadań jak niegdyś, ponieważ sprawdzałem stare posty ;D
OdpowiedzUsuńA no , i gdzieś tak kolejny tydzien nie bede mial chyba neta na kompie to bede wchodzil przez komorke . Ale bardziej się bede skupiał na mojej stronie internetowej
OdpowiedzUsuńnie bój się, ja na pewno się postaram, a co wy na to?
OdpowiedzUsuń( To pytanie do wszystkich watahowiczów, którzy przeczytaja ten komentarz ;) )