Czekałem na to tak długo. W końcu będę mógł wziąść udział w wyprawie!
To niesamowite. Jestem strasznie podniecony.
Wyruszamy jutro o świcie. Kapitanem wyprawy był Chosen.
Bardzo się tym przejął bo biega po całej wiosce to tu to tam, wypytywał o różne rzeczy.
Bardzo był zestresowany.
- Chosen! Przecież to tylko wyprawa , wiem że się tym stresujesz, ale uspokój się!
- Cooo, co! Ja , ja nie mogee! Bo muszę... ach! Nie mogę się poukładać!!! Nie zawracaj mi głowy.
- Uhhh.... no OK
No strasznie długie te nasze rozmowy.
A wracając do mojej ostatniej przygody z demonem, ciekawe co mogło się zdarzyć jak nikt o tym nie wspomina. Wiem , że to w mojej sytuacji lepiej ale ktoś powinien coś robić w tym wypadku.
Może się wszyscy mnie boją? Oshimi bardzo przeżywała moją podróż.
- Spakowałeś wszystkie klamoty?
- Jakie klamoty? - chciałem wpędzić ją w lekkie zakłopotanie
- Noooooo.... wszystkie szpargały jak odzienie, buty, gogle, no inne takie!
- Aha... Oshimi?
- Tak słucham cię kotku?
- Dlaczego nikt nie wspomina o tym co ze mną się wydarzyło ostatnimi dniami?
Oshimi nie odpowiedziała. Sądziłem , że mnie nie usłyszała
- Osh, co się dzieje! Czemu nikt nie pamięta co się wydarzyło po śmierci Wynda i Ky'a. Nie pamiętasz mnie i tego demona?
- Skarbie , porozmawiamy o tym kiedy indziej.
Już nie chciałem przymusowo wypytywać Osh co się wtedy stało i dlaczego.
Już nie chciałem przymusowo wypytywać Osh co się wtedy stało i dlaczego.
Jeszcze raz zajrzałem do statku sprawdzić czy wszystko OK.
- Oki, Okami!
- Chosen?
- Hej, to ja , to ja twój brat.
- Co?
- To ja Wyndbain. Pamiętasz , jestem duchem.
- Wynd! Ty żyjesz
- Oki , ja wciąż jestem duchem , nie żyje.
Z radości chciałem mu się rzucić na szyję
- Nie mam czasu! Okami, proszę odnajdź moje ciało w przepaści zanim odpłyniesz prosze!
...
Ciąg dalszy w następnej części wkrótce (czyli jutro!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz