Wtedy na prawdę się zdenerwowałam! Jak ona mogła tak powiedzieć!
- Zabiłabym ją?! Jak tak możesz!!! Kochałam swoją mamę!!! - wrzasnęłam i wybiegłam z jaskini.
To ja przyszłam ją pocieszyć, a ona oskarża mnie za śmierć mamy! Nie wytrzymam tego!!! Poczułam jak przenika mnie złość. Nie potrafiłam wybaczyć! Nie potrafiłam się uspokoić! Nie dałam rady emocjom. Zaczęłam przemieniać się w demona! Stałam się demonem krwi. Dotychczas nie wiedziałam nawet, że takie wcielenie w sobie noszę.
Zawyłam. Zaczęłam biec i niszczyć wszystko na swojej drodze!! Drzewa, kamienie, sarny - po prostu wszystko!!! Nagle zobaczyłam sylwetkę jakiegoś wilka. To była Moly!! Starałam się opanować, ale złość mną ogarnęła. Wiele trudziłam się, żeby jej nie zaatakować. Kiedy mnie zauważyła spojrzała na mnie przerażona. Chciała uciekać, ale wiedziała, że to bezcelowe, że moje wcielenie demona krwi dopiero się ujawniło i nie panuję nad nim. Podbiegłam do niej, mimo tego, że chciałam znów być sobą. Już miałam atakować! Nagle między mnie a nią wyskoczył jakiś wilk.
To był Shayde!!!
- Moly, uciekaj! - krzyknął, ciocia od razu schowała się w krzaki.
Spojrzałam na Shayde'a. Przypatrywałam się mu, nie mogłam się powstrzymać od ataku.
- Moon - powiedział spokojnie - nie bądź zła, wszyscy wiemy, że ty jesteś dobra...nie zabijesz bezbronnego wilka, nie zabijesz przyjaciela.
- Myślisz, że cię oszczędzę?? - powiedziałam demonicznym głosem.
< Shayde? >
Tylko proszę, dopiero w sobotę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz