sobota, 27 lipca 2013

Od Moon - C.D Shayde'a

Skamieniałam! A raczej skamieniałabym, jakbym wiedziała co się dzieje. Wtedy czułam tylko wściekłość i tłumiony smutek. Gdybym to wtedy usłyszała, pewnie od razu zmieniłabym się w....siebie. Ale jednak, coś poczułam. Coś dziwnego, co wytrąciło mnie z równowagi. Niestety nie mogłam już powstrzymać ciosu, jednak dałam radę.......rozpędzić się i stracić przytomność. Uderzyłam głową w wielki głaz. Potem niewiele pamiętam. Otworzyłam oczy w jaskini medycznej. 
- Co....co się stało?
- Yyyy....to przez demona krwi.
- Aha, już pamiętam....chwila! A co z Shayde'm?!
- On porządnie oberwał...nie wiem, czy uda się....
- Proszę, nie mów już nic - przerwałam jej. - muszę iść do Shayde'a!
- Ale Moon...- zaczęła Trix, ale ja byłam już przy wyjściu z jaskini.
Wyszłam i poszłam w stronę jaskini Shayde'a. Wszystkie wilki patrzyły na mnie groźnie, jakby ze strachem, a jednak ze złością i roszczarowaniem. Nie obchodziło mnie to jednak w tamtej chwili. Najważniejsze było to, żeby dotrzeć do Shayde'a. Stałam już przed jego jaskinią i ogarnął mnie lęk. Co mu powiem, to przeze mnie mógł nawet.....umrzeć. Przemogłam jednak strach i weszłam do środka. Shayde leżał na miękim posłaniu, w jaskini była też Moly.
- Ciociu, jak z nim?
- Już jest dobrze, powinien niedługo się wybudzić.
- Och....proszę powiedz mi, co on wtedy powiedział.
- Ale w jakim sensie?
- Bo wtedy usłyszałam niewyraźnie głos Shayde'a, po tym się wybudziłam.
- Niestety, chyba lepiej, żeby on ci wszystko powiedział.
- No dobrze. Mogę tu zostać?
- Jak chcesz.
Usiadłam w pobliżu Shayde'a i czekałam.
Po ok. godzinie obudził się.
- Shayde.
- Moon?
- Tak to ja.
- Proszę.
- O co chodzi?

< Shayde? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz