Wojna się skończyła. Nikita odeszła w dalszą drogę. Zostawiła nas bez słowa. Może tak byłoby lepiej? Kiedyś jeszcze się zobaczymy jestem tego pewien. Wygraliśmy wojnę z WKP. Wszyscy byli szczęśliwi. Chosen nie smucił się odejściem Nikity. Niektórzy mówią że nie żyje a jej ciało zmiotła woda z pobliskiej rzeki. Ale ja swoje wiem. Wszyscy oprócz mnie i Chosen'a myślą że nie żyje. Lepiej żeby tak zostało.
Następnego Dnia życie w Watasze toczyło się normalnym
rytmem. Szczeniaki bawiły się a Chosen siedział w jaskini i drzemał.
-Wstawaj już prawie 10! krzyknąłem wskakując na niego.
W sumie to większość basiorów i niektóre wadery jeszcze spały po wczorajszej walce.
-Chwile.... ee..... 5 minut. - wydusił z siebie zasłaniając łapą twarz tak by uchronić się przed promieniami słonecznymi.
-No weź chodź! ja chyba jako jedyny nie byłem tego dnia śpiący.
Ale kiedy powiedziałem te słowa Chosen przewrócił się tylko na drugi bok i znowu spał.
Nie chciało mi się go już budzić więc ruszyłem powolnym krokiem w stronę polany zebrań. Na skale siedziała pewna wadera.
-Cześć jestem Jasper Brat Chosena! krzyknąłem
-Witaj ja jestem Charlotte. odpowiedziała
(Charlotte dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz