Jaspera nigdzie nie było a miałem do niego ważną sprawę więc poszedłem do Belli spytać się czy gdzieś go nie widziała.
Ta kazała mi się wynosić. Wycofałem się gwałtownie.
Po czym ruszyłem biegiem przed siebie. Dokładnie w stronę przepaści.
Tuż przed kanionem zatrzymałem się i usiadłem. Dobrze wiedziałem co zaraz się zdarzy. Jak grom z jasnego nieba koło mnie wylądował Jasper.
-Cześć Chosen jak się masz? Nie mogłem cię dobudzić. -zaśmiał się i usiadł obok mnie.
-Wszyscy mają mnie za zdrajce! -krzyknąłem zdruzgotany.-
Bella wygoniła mnie ze swojej jaskini mówiąc że jestem zdrajcą!
-To straszne! -powiedział Jasper- zignoruj ją, ona nie wie że po prostu to że bronisz siostrę wcale nie znaczy że jesteś zdrajcą! powiedział łagodnie i wstał.
-A teraz wybacz ale muszę dokończyć rozgrzewkę. rzekł i odleciał.
Zostałem sam. Całkiem sam. Nie byłem już smutny czy zdruzgotany.
Byłem po prostu wściekły!!! Miałem ochotę coś rozszarpać! Złapałem więc zająca i rozszarpałem go na strzępy! Oblizałem się i ruszyłem w stronę swojej jaskini. Nikity nie było. A ja chyba nigdy nie byłem wściekły jak na Belle i Moon które nazwały mnie zdrajcą! Wtedy usłyszałem szelest. W drzwiach stanęła... Bella!!
-Czego tutaj jeszcze chcesz?! krzyknąłem zdenerwowany
(Bella ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz